Pomiędzy zakładami naukowemi, które przed laty istniały w Warszawie, największą miał niegdyś sławę konwikt ks. pijarów Żoliborzem zwany, który stał przy ulicy Gwardyi, podobnież już teraz nieistniejącej, pod nr. 1970. Na początku XVII stulecia był na tem miejscu cmentarz grzebalny zmarłych, w czasie morowego powietrza, dalej grunt pusty Stawki, potem Szymanowo zwany, który należał do możnej szlacheckiej rodziny Szymanowskich. Kiedy w r. 1754, staraniem i zabiegami ks. Stanisława Konarskiego znakomitego prowincyała księży pijarów, stanął w Warszawie przy ulicy Miodowej pod nr 487 (gdzie dziś sąd appellacyjny) pierwszy konwikt dla młodzi szlacheckiej przez niego zaprowadzony i ten wkrótce niezmiernej nabył wziętości. Wtedy godny następca Konarskiego, ks. rektor Augustyn Orłowski, widząc że to nowe kollegium potrzebowało placu na ogród i dom, częścią dla rozrywki uczącej się młodzieży i używania świeżego powietrza w dni wolne od nauki, osobliwie podczas wakacyj, częścią dla składu żywności, drzewa i innych domowego gospodarstwa potrzeb; nabył ów grunt od Szymanowskich najprzód na czynsz wieczny, a później na dziedzictwo. I zaraz w r. 1774 plac między koszarami gwardyi i cegielnią podówczas Kicińskiego nad Wisłą leżący, murem obwiódł od strony rzeki, brzeg cały w tarasy czyli kondygnacye porznął i drzewami owocowemi zasadził, od strony ulicy płaszczyznę jego piaszczystą, dołów pełną splanował, dobrą ziemią nawiózłi w roskoszny ogród owocowy, lipami także i kasztanami w różne figury posadzonemi ozdobiony zamienił. Nakoniec w następnym roku postawił w nim dom letni i całemu miejscu od przyjemnego położenia nazwisko francuzkie Jolibord (piękny brzeg) nadał, które z czasem przepolszczone na Żoliborz się zamieniło. Na ten cel przeznaczona posiadłość stała lat kilkadziesiąt i składała się z niewielkiego domu bez pieców, obok którego znajdowały się ogrody; a dalej nieco obszerny młyn murowany i inne zabudowania gospodarskie do wygody i korzyści zakładu i zgromadzenia służące. Dopiero w r. 1807, kiedy władze francuzkie zajęły gmach Konwiktu przy ulicy Miodowej na lazaret wojskowy, szkoły przeniesiono ztamtąd w tymże roku do Żoliborza, który gorliwem staraniem równie zasłużonego w dziejach zgromadzenia ks. rektora Kajetana Kamieńskiego był stosownie przebudowany, o jedno piętro podwyższony, a następnie innemi budowlami pomnożony.
Po uczynionej zmianie i umieszczeniu całego naukowego zakładu, gmachy Żoliborza składały się z czterech budynków; jeden, w roku 1813 z domu letniego z gruntu przerobiony, zawierał dwadzieścia i sześć sal naukowych, i których dwie największe służyły na uroczyste obchody i na jadalnią; drugi, przebudowany z dawnego młyna, mieścił w sobie bibliotekę, muzeum, laboratoria chemiczne, obserwatorium astronomiczne, tudzież folwark gospodarski i infirmeryą; trzeci, zupełnie nowo w r. 1819 wystawiony naprzeciwko pierwszego, był wyłącznie przeznaczony dla konwiktorów do mieszkania dla klass, wyższych, ze stancyami dla wice - prefekta i dwóch professorów dozorujących. Znajdowało się w nim 28 pokoików czyli alkówek, po bokach sali ciągnącej się przez dom cały z kolumnami wewnątrz. Każdy konwiktor miał osobną w nim alkowę, ze wszelkiemi do pracy naukowej wygodami. Część dołu tego gmachu przeznaczoną była na mieszkanie rektorskie, w drugiej części była sala jadalna dostatnia, najmniej na sto osób, kuchnia szafarnia i kredens. Obok stała niewielka okrągła kaplica, w której uczniowie słuchali mszy Śej, pobierali nauki chrześciańskie i pacierze codziennie odmawiali. Przy niej wzniesiony był W r. 1829 na 1830, staraniem ks. rektora Jakuba Ciastowskiego, czwarty dom, najobszerniejszy na Żoliborzu, zawierał w sobie 30 alkowek dla uczniów, 4 większe mieszkania dla professorów, osobne klassy naukowe, mieszkania dla zasłużonych professorów i infirmeryą. Wszystkie te gmachy, na najwyższym punkcie Warszawy stojące, niemało zdobiły nadbrzeże Wisły; ztąd bowiem był pyszny widok na całe miasto i jego okolice. Wogóle szkoły na Żoliborzu, nawet pod względem położenia wielkie miały zalety, będąc w miejscu od zgiełku ludu i łoskotu powozów dalekiem, do wychowania więc młodzi fizycznego i moralnego stosowne, zwłaszcza iż powietrze w niem było zawsze czyste i zdrowe, a przechadzki pomiędzy drzewami zasadzonemi wygodne. Co do wewnętrznego stanu tego zakładu, ciekawy czytelnik znajdzie go dokładnie opisanym w drugim tomie szacownego dzieła J. Łukaszewicza: Historya szkół w Koronie i w wielkiem księstwie litewskiem, gdzie umieszczone są, także ustawy tegoż konwiktu, częścią przez samego Konarskiego, częścią, przez następnych prowincyałów zgromadzenia księży pijarów ułożone, które aż do końca instytutu były zachowywane. Mieścił on w sobie około stu uczniów za opłatą, roczną, 1800 złp., a gdy kilku było braci, po 1440 złp. od każdego za naukę, włączając w to naukę konnej jazdy, tańców i fechtowania, tudzież żywność, reszta zaś wszystko osobno było płacone. Mundur paradny nosili uczniowie ten sam, który król Stanisław August ustanowił, to jest frak granatowy z kołnierzem i rabatami białemi, guzikami złotemi, spodnie także białe i kapelusz stosowany z kokardą białą. Uczyli w nim ludzie zajmujący wysokie stanowisko w literaturze krajowej i znający dobrze przedmioty, które młodzieży wykładali. Ztąd też uczniowie Nowaczyńskich, Skrzetuskich, Moszczyńskich, Przeczytańskich, Zaborowskich, Osińskich, Siarczyńskich i innych, wychodzili ztąd jeżeli nie na ludzi uczonych, to prawie wszyscy na znakomitych urzędników, duchownych i użytecznych obywateli. Wielu z nich zajmowali i dotąd zajmują ważne posady w służbie rządowej, odznaczając się zamiłowaniem nauk i gruntowną ich znajomością. W końcu 1831 r. konwikt ztąd przeniesiony był na ulicę Zakroczymską, gdzie jeszcze rok istniał, to jest do czasu zmiany kierunku wychowania publicznego; gmachy zaś Żoliborza, po utworzeniu cytadelli aleksandryjskiej roku 1832, wcielone zostały do zabudowań tej warowni.