Pociejów... ta nazwa u nas stała się już typową, przestała być imieniem własnem, zyskała odrębne, swe znaczenie, weszła do języka jako imię pospolite.
Pociejów, to koniecznie ojczyzna starzyzny wszelkiej, to wielkie mauzoleum odpadków miejskich, to piekło zbytku i wykwintu, to szpital, w którym kończą byt swój najbardziej nawet poszukiwane przedmioty mody i sprzęty kosztowne.
Wyrazu Pociejów używa się nawet w przenośni. W ustach naszego ludu, a szczególniej przekupek z za Żelaznej bramy, nieraz daje się słyszeć wyrażenie:"elegant albo elegantka z Pociejowa". Ma to oznaczać ludzi którzy chcieliby uchodzić za modnych, a brak im funduszu na to. Z tegoż samego źródła pochodzi także nazwa "pociejowska moda", "porządek pociejowski", "lokal pociejowski", "targ pociejowski" i t. d. i t. d.
Ale cóż to jest ów Pociejów?
Wątpię żeby ta nazwa była obcą któremukolwiek z czytelników lub czytelniczek naszych, szczególniej Warszawę zamieszkujących; ale stosunkowo niewiele może jest osób którym się zdarzyło zwidzieć naprawdę ów główny przybytek starzyźnianego handlu. Niektórym się zdaje że Pociejów jest gdzieś na Wołowej lub Franciszkańskiej ulicy, inni mieszczą go na Muranowie, inni jeszcze oznaczają tą nazwą Grzybowski plac, albo przedłużenie placu za Zelazną bramą. Są nawet tacy, którzy każdą dzielnicę przez starozakonnych głównie zamieszkałą, nazywają Pociejowem.
Owóż w tem wszystkiem jest cokolwiek słuszności, Pociejów bowiem nasz spotkały losy dawnej Kartaginy, gorzej nawet, bo nie raz, ale dwa razy przenosił się z miejsca na miejsce, i jak po najeździe Babilończyków Tyr nie był już w Tyrze, tak i o dzisiejszym Pociejowie można powiedzieć, że Pociejowem on nie jest.
Właściwym Pociejowem była przy końcu ośmnastego wieku rozległa, jednopiętrowa budowla, z długim szeregiem sklepów, stanowiąca połączenie budynków pomiędzy Senatorską a Nowo-Senatorską ulicą, a przerobiona z pałacu Pociejów, dawniej Warszyckich, własności Tomasza Adama Uruskiego szambelana królewskiego, który całą tę dzielnicę wynajął Żydoni, dekretem magistratu z Raszyna do Warszawy napowrót sprowadzonym, dla ożywienia handlu miejskiego.
Skutkiem zniesienia Marywilu, wybudowania obecnego gmachu teatralnego i tych wszystkich budowli, które obecnie plac teatralny okalają, Żydzi wraz z całym swoim handlem przenieśli się w tyły ulic Królewskiej i Marszałkowskiej, gdzie obecnie plac Zielony, a wraz z sobą zabrali i nazwę Pociejowa, która z gmachu magnackiego do ich handlu starzyzny przylgnęła.
Rozszerzenia jednak i upiększenia miasta nie dozwoliły Żydom zagościć się wtem nowem siedlisku, ostatecznie zaś Pociejów, wraz z całym swoim starzyźnianym handlem, osadzony został w domu przechodnim od ulicy Zielnej do Wielkiej.
Pociejów więc nie jest ani placem, ani ulicą, tylko rodzajem bazaru, pomieszczonego w obszernym podwórku kamienicznem, a otoczonego ze wszech stron sklepami, składami i handlami.
Ale jakież to sklepy, jakież składy, jakież handle!
Zdawałoby się że w tem gościnnem ustroniu oznaczono schronienie dla nieczystości całego miasta, rugowanych kolejno z postępem czasu z różnych dzielnic warszawskich.
W porównaniu do Pociejowa, ulica Wołowa jest zbiorem pałaców, targ muranowski placem de Rivoli, a najbrudniejsze staromiejskie uliczki bulwarami.
Niema takiego dnia w roku, w którymby na Pociejowie nie było błota.
Nawzajem zaś, może deszcz padać przez trzydzieści dni i trzydzieści nocy ciągle, mogą przez całe tygodnie wiatry przenosić warstwy powietrza z jednego na drugie miejsce, a żadna woda nie zmyje brudu i pyłu pociejowskiego, żaden wiatr nie rozwieje tej zabijającej woni, którą po parogodzinnym tam pobycie, przesiąkają wszelkiego rodzaju sprzęty i przedmioty, a nawet ludzie i zwierzęta. tak że nietylko wzrokiem, ale węchem nawet można rozpoznać produkta pociejowskiego pochodzenia.
Niema bowiem tak bezużytecznego przedmiotu, któryby nie znalazł tam pomieszczenia, a nawet i ceny.
Na Pociejowie wszystko ma wartość: stara skorupa, kawał gwoździa, odłamek drewna, słowem rupiecie, które my, ludzie nie wytrawni w zawodzie spekulacyjnym, nieraz w przechodzie obojętnie potrącamy nogą.
Tylko wartość tych różnych przedmiotów jest indywidualna lub zbiorowa.
W masie wszystko się sprzeda.
Pociejów zużytkuje to, co nawet Nowowiniarska ulica odrzuci jako bezużyteczne. Odpadła ci podeszew od buta, idź na Pociejów, poszukaj dobrze, a ręczę ci że znajdziesz ją gdzie, paradującą pomiędzy koleżankami, mniej więcej tegoż co i ona ustroju i pochodzenia.
Skradziono ci klucz od drzwi, gdybyś zdołał przejrzeć składy starego żelaztwa na Pociejowie, która to praca znaczyłaby to samo, co chcieć policzyć ziarnka piasku na dnie Wisły, ręczę ci że odszukałbyś go w jakim ciemnym zakątku.
Kapelusz który nosiłeś i podarowałeś służącemu, znajdzie się kiedyś bez dna i skrzydeł w tym grobie wszelkiej odzieży i ładu domowego, a co dziwniejsza, trafi się zawsze któś co go starguje jeszcze.
Bo Pociejów posiada siłę przyciągającą; jest on olbrzymim magnesem, wywierającym przeważny wpływ na wszelki przedmiot, który niedość silnie już trzyma się na swojem miejscu.
W tym wieku egoizmu i handlarstwa, gdyby śmierć zbyt wcześnie czasem nie zabierała ludzi, sprzedawanoby ich, po pewnej liczbie lat, jako nieużyteczne przedmioty na Pociejowie; tylko stary zamek, stary but, stary stołek znajdą kupca, a na kupno starego człowieka wątpię żeby się kto przytrafił.
Dla badacza, dla myśliciela ciekawy jest widok takiego miejsca jak Pociejów, ciekawy jak każda ciemna strona wielkomiejskiego życia. Ten Tartar starych ubrań, sprzętów i gratów, to konieczne dopełnienie zbytków, wygód i potrzeb nowoczesnej cywilizacyi. Tam odbywają swój popielec wszystkie przedmioty, co karnawał przebyły w świetnych salonach, albo przynajmniej w izbach wygodnych. Ileż tam pogrzebanej przeszłości, niestety! bez śladu nieraz nawet.
Niebrak Pociejowowi i pewnego pozom malowniczości; sztuka bowiem wszędzie dla siebie stosowne znaleźć może przedmioty. Ale jest to malowniczość ciemna i chorobliwa, w której wyjątkowo kochać się mogli nawpół pijani, nawpół rozmarzeni Flamandczycy, ale która w żadnym razie nie zastąpi ani jednego rzutu promiennego, ani jednego szmatka zieloności, ani zakątka zwalisk w malowniczym grupującego się układzie. Jest tam wprawdzie życie, ale gorączkowe, życie miejskiego niechlujstwa, co odstręcza tylko; są typy, są nawet kostiumy, rzadko pojawiające się już na ulicach Warszawy, ale bez żadnej cechy charakterystycznej. Pojedynczy lub odosobniony obraz tego rodzaju jeszczeby mógł zająć, z powodu sprzeczności jaką przedstawia z tem, co nam zwykle podpada pod oczy; ale całość tego rodzaju pierwiastków wzbudza tylko wstręt i obrzydzenie.
Jednem słowem, nicby miasto nasze nie straiło, gdyby jakie przekształcenie i przebudowanie ludnej dzielnicy w której się Pociejów mieści, zatarło raz na zawsze ślady tego targu średniowiecznego, otoczonego wschodniem niechlujstwem, jakiego najwyborniej zachowany egzemplarz Pociejów przedstawia nam jeszcze. Starzyzna powinna znaleźć dla siebie miejsce odbytu; bez targu tego rodzaju w wielkiem mieście obejść się nie można; ale należałoby przy zbudowaniu takiego targu uwzględnić przedewszystkiem warunki czystości i zdrowia; Pociejów bowiem, rozpierający się w środku Warszawy, staje się punktem środkowym. w którym bezpieczny mogą znaleźć przytułek wszelkie epidemie nachodzące niekiedy nasze miasto.
Autor: W Szymanowski