Nowa wystawa Towarzystwa zachęty sztuk pięknych w królestwie polskiem.
Nowa wystawa Towarzystwa zachęty sztuk pięknych ma już swoją legendę. Lat temu blizko dziesiątek, w pierwszych czasach założenia w Warszawie tego Towarzystwa, jeden z prawdziwych miłośników wszystkiego co wzniosłe i piękne, a zatem i sztuki, powtarzał mi przy każdem niemal spotkaniu: "Nie będą malarze warszawscy mieli dobrego, światła na swoje obrazy, póki nie wprowadzą się do galeryi bernardyńskiej." Odpowiadałem mu tak, jak podówczas inaczej odpowiedzieć nie było można, iż nie widzę sposobu odłączenia na wystawę tej części budowli od całości klasztornej. "Niech robią co chcą, odpierał stale zacny ów miłośnik, a ja swoje powiadam: tylko tam dobrze im będzie." Nikt nie przewidywał wtedy drogi, jaką ten budynek dostać się miał w kilkonastoletnią używalność Towarzystwa, ani też że nim minie 9 lat od założenia tej instytucyi, zajmować ona już będzie owę galeryą wymarzoną, i wyprorokowaną, przez zacne serce, w cichości oddane miłości i czci piękna.
Lokal, za staraniem członków komitetu Towarzystwa i za łaskawem wdaniem się J. O. Hrabiego Namiestnika w królestwie, otrzymany w 15 letnią dzierżawę, na warunkach nader dogodnych, bo za opłatą 180 rs. rocznie, składa się z całego dolnego i górnego szeregu arkad dawniej otwartych i z kilku pokoi na dole po za arkadami, jakoteż z trzech na górze przy galeryi. Cała ta przestrzeń dała komitetowi Towarzystwa możność wejścia w układy z prywatnym zamożnym przedsiębiorcą, p. Blochem, który za odstąpienie mu w 15 letnią poddzierżawę dolnych arkad z należącemi do nich pokojami pod sklepy, podjął się wyłożyć kapitał potrzebny na wykonanie robót koniecznych, dla doprowadzenia odstąpionej Towarzystwu części budynków po-klasztornych do stanu odpowiedniego.
Wnijście do wykończonego obecnie lokalu stanowi dawna pierwsza arkada od kościoła. Z przysionka na lewo wchodzi się do oddzielnej obszernej sali, przeznaczonej na pomieszczenie rzeźb. Klatka schodowa (nawiasem mówiąc mająca także być obrazami zawieszoną) mieści w sobie szerokie i wygodne schody, prowadzące do sali wstępnej, przeznaczonej na dzieła sztuki należące do zbiorów Towarzystwa. Z tej sali są dwa wyjścia, jedno wprost, do kancelaryi Towarzystwa, drugie bliższe drzwi wchodowych z lewej strony, do galeryi wiodące.
Galeryą, stanowi jedna sala długa na 80 blizko łokci, wysoka na 12, szeroka na 8 do 10 łokci, o 11 oknach półkolisto zakończonych, sięgających pod sam prawie strop, a mających po 3 łokcie otworu; miejsca więc i światła galerya ta mieć będzie zdaje się raczej zbytek niż brak.
Sala podzielona jest dwiema parami arkad (obejmującemi każde trzecie okno, licząc od ścian końcowych) na trzy działy większe, a dwa mniejsze. Podstawy łuków arkad są na poziomie podstaw łuków okien; na tej też wysokości, na ścianie przeciwległej oknom i na ścianach poprzecznych zamykających galeryą, ciągnie się fryz, mieszczący w podziałach swoich, odpowiadających filarom międzyoknowym, dziesięć płaskorzeźbionych medalionów, wyobrażających osobistości sztuce krajowej dawnych wieków zasłużone, w miejscach zaś między oknami, odpowiadających medalionom, mieszczą się nazwiska tych pamiętnych w sztuce mistrzów, których wizerunki nie istnieją. Są tu rzeźbiarze, malarze, budowniczowie i rytownicy; wyszukano najdawniejszych nawet. Najodleglejszej starożytności sięga Leopardus rzeźbiarz, kapelan Bolesława Krzywoustego. Najdawniejszym malarzem jest Mikołaj z Lublina, malarz miniatur w legendzie o ś-tej Jadwidze z roku 1353. Budowniczym najstarszym jest Piotr Arler Krakowianin, budowniczy tumu w Pradze czeskiej w wieku XIV. Bliżsi naszych czasów o tyle są, znani, że dość wymienić nazwiska: Stwosza, Dollabelli, Lexyckiego, Falka, Czethowicza, Smuglewicza, Bacciarellego, Chodowieckiego i Stachowicza.
Budownictwo zatem dało ozdobieniu galeryi wystawy podstawę, podziałami i uporządkowaniem linij ogólnych; rzeźba wyrosła z tych ścian pod postacią medalionów i ornamentów bardzo pięknego zakroju; dla malarstwa pozostał strop. Nie pominięto i tej sposobności, aby przybytek uczynić zupełnym pod względem estetycznym. Na ten cel użyto pomysłu jednego z członków komitetu, zastosowanego do podziałów budowlanem ozdobieniem postanowionych. Pomysł rzeczony z pięciu podziałów stropu utworzył cykl, którego myśl zasadnicza mieści się w podziale środkowym, dopełniające zaś w dwóch bocznych wielkich, między któremi w małych podziałach mieszczą się jeszcze uzmysłowienia potęg umysłowych, stanowiących związek między znaczeniem bocznych postaci a środkowych. I tak: w środku znajdują się trzy sztuki piękne, budownictwo; malarstwo i rzeźba, po lewej stronie poezya, po prawej nauka; między poezyą a sztukami jest zapał, między sztukami zaś a nauką równowaga. Myśl ogólna tego pomysłu streszcza się w następującem zdaniu: na wytworzenie sztuk pięknych składają się poezya i nauka, pierwsza za pośrednictwem lotności swego zapału, druga wprowadzając równowagę między polotami wyobraźni, a wymaganiami materyalnego urzeczywistnienia idealnych pomysłów.
Zamykając ten rzut oka na nowe pomieszczenie Towarzystwa zachęty sztuk pięknych, dołączamy gorące życzenie, aby ta pożyteczna w rozwoju idealnych dążności instytucya znaleźć mogła tak w samych artystach, jak i w publiczności uznanie niezmordowanej swej dążności do postępu, na jakie ze wszech miar zasługuje.
W końcu wymieniamy jeszcze artystów, którzy pracą swoją przyłożyli się do ozdoby tego nowego przybytku sztuki.
Budowniczym prowadzącym roboty był pan Ankiewicz. Medaliony wykonali: Syrewicz, Zbąski, Szczurkiewicz, Markoni, Statler, Pruszyński, Husak, Cengler, Riger. Ornamenta wszystkie są Pruszyńskiego, malowidła na stropie Gersona.