Pamiętna data
Poranek czwartego listopada roku 1794 był – zgodnie to zapisali kronikarze – posępny nawet jak na tę porę roku. Mgła otulała miasto, a z nieba sączyła się nieznośna mżawka. Na pogrążoną we śnie Pragę spadł nieoczekiwany grad kul. Była piąta nad ranem, ciemno. Od strony Grochowa, Targówka i Bródna padły pierwsze strzały. Ich echo zwielokrotniało się nad Wisłą. Kanonada trwała ponad cztery godziny. Uzbrojone po zęby wojska rosyjskie dowodzone przez Suworowa, zajęły Pragę. Wyrwani z głębokiego snu jej mieszkańcy nie mieli żadnych szans na podjęcie jakiejkolwiek obrony. Przewaga Rosjan była ogromna, a sposób prowadzenia „walki” okrutny. Żołnierze podpalali domy, rzucali płonące szczapy na dachy, ogarnięci furią mordowali kobiety i dzieci. To Suworow polecił im, by „pohulali sobie na laszej krwi”, więc ten rozkaz dowódcy wypełnili dokładnie. Jakkolwiek ratunek uniemożliwiał także mieszkańcom Pragi łyżwowy most na Wiśle podpalony przez napastników.
W tym jednym tylko dniu zginęło na Pradze ponad dwadzieścia tysięcy osób. Tych, którzy przeżyli i próbowali stawiać opór, zawleczono do przygotowanych wcześniej kibitek, które miały zawieźć ich na syberyjskie zesłanie.
Upojony „zwycięstwem” feldmarszałek Suworow pisał w słynnym liście do carycy Katarzyny Wielkiej: „Na Pradze ulice i place zasłane były ciałami zabitych i rannych, krew lała się strumieniami. Zaczerwienione wody Wisły niosły ciała tych, którzy szukając ratunku, utonęli w jej nurtach. Widząc swą straszną hańbę, zadrżała wiarołomna stolica” – triumfował Suworow.
Jeszcze tego samego dnia udała się na Pragę deputacja Magistratu miasta Warszawy, aby omówić warunki kapitulacji. Po drodze przedstawiciele Magistratu zostali obrabowani z nieostrożnie zabranych kosztowności.
Do Suworowa trudno się było dostać. „Zwycięzca” stawał coraz więcej warunków, żeby tylko upokorzyć miasto, W końcu kapitulacja została podpisana, Polacy naprawdę nie mieli innego wyjścia. Na mocy zawartego porozumienia wojska powstańcze opuściły Warszawę. Miasto zostało zajęte przez Rosjan. Do Petersburga wywieziono najwybitniejszych: Tadeusza Kościuszkę, prezydenta miasta – Ignacego Wyssogotę-Zakrzewskiego, Ignacego Potockiego. Zabrano łupy z kościołów, muzeów i bibliotek. Na polecenie Katarzyny Wielkiej do Grodna musiał wyjechać ostatni król Polski – Stanisław August Poniatowski, który w Grodnie właśnie podpisał wymuszoną abdykację. Trzy tygodnie jechał król przez bezdroża Rosji. Niebawem dokonał życia w stolicy imperium. Mówiono, że został otruty, że w szklaneczce bulionu, który podano mu w czasie pewnej niedyspozycji, znajdowała się silna trucizna…