Szczęśliwe panowanie Mikołaja Wtórego
Car, mile połechtany przyjęciem jakiego doznał, zgodził się także na wystawienie w Warszawie pomnika Adama Mickiewicza. Zbliżała się setna rocznica urodzin poety (1898), o czym przypomniała prasa radomska. Mikołaj chwilę się zastanawiał, może kogoś radził, trochę zwlekał z decyzją, by w końcu – pod pewnymi warunkami – zezwolenie udzielić. A warunki były następujące: zakaz jakichkolwiek manifestacji „nacjonalnych uczuć” i takie zaprojektowanie pomnika, by posąg wieszcza był równo o głowę niższy od posągu pogromcy Powstania Listopadowego Iwana Paskiewicza, stojącego wówczas na dziedzińcu pobliskiego pałacu Namiestnikowskiego (dziś Prezydenckiego). Polacy obydwa warunki przyjęli, nie mieli przecież innego wyjścia.
Szybko powołano komitet budowy. Na jego czele stanęli pospołu: Henryk Sienkiewicz i Michał Radziwiłł. W skład komitetu weszły także inne, bardzo ważne persony. Sienkiewicz tak się swoją rolą przejął, że wystosował do cara list z prośbą o pozwolenie na wygłoszenie mowy w dniu odsłonięcia pomnika. Przesadził jednak w uprzejmości, pisząc, że „Polska znajduje się pod szczęśliwym panowaniem Mikołaja Wtórego”. Może i działał w dobrej wierze, ale listu długo mu nie darowano, car zaś nie odezwał się ani słowem.
Kiedy nadszedł dzień 24 grudnia, tuż przed godziną dziesiątą, o której posąg miał zostać odsłonięty, jego projektant – Cyprian Godebski – wprowadził Marię Gorecką, rodzoną córkę poety, przybyłą wprost z Paryża na tę doniosłą chwilę.
Tłum milczał, obowiązywał przecież zakaz demonstracji „nacjonalnych” uczuć. Milczał również Henryk Sienkiewicz tak długo, jak długo miałaby trwać zakazana przez cara mowa. Ale gdy opadła zasłona skrywająca pomnik Mickiewicza okazało się, że do pomnika prowadzą schody, których nie było w zatwierdzonym przez władze projekcie i dzięki temu figura wieszcza jest równo o głowę wyższa od posągu feldmarszałka Paskiewicza. Dopiero wtedy ktoś nieoczekiwanie krzyknął: Witaj jutrzenko swobody!, a ludzie zaczęli rzucać w stronę posągu zamarznięte kwiaty. Pomnik powoli zamieniał się w wielką zieloną górę…